7 października odwiedził nas niesamowicie sympatyczny Miś Wituś. Był uśmiechnięty, kolorowo ubrany, miał ze sobą plecaczek z którym się nigdy nie rozstaje. Miś jest podopiecznym Pani Agnieszki Zając, która współpracuje ze Stowarzyszeniem Słodka Jedynka i to dzięki niej mogliśmy poznać historię Misia Insulisia. Pani Agnieszka przyszła nam opowiedzieć o tym niezwykłym Misiu. Jak się okazało Miś ma cukrzycę typu 1. Co to takiego? pytaliśmy zaciekawieni i z zaangażowaniem słuchaliśmy opowiadania o Witusiu, jego codziennym życiu, o kochanych ludziach, którzy oddani są mu całym sercem. Oglądaliśmy również wyposażenie plecaczka w którym Miś Wituś zawsze ma glukagon, soczek, cukierek, glukometr do mierzenia poziomu cukru we krwi….

Jako ciekawe Biedroneczki zastanawialiśmy się co Miś ma jeszcze ze sobą?. Otóż Miś zawsze ma pompę insulinową, która podaje mu insulinę np. przed posiłkami a także wyświetla aktualny poziomu cukru. Na łapce Miś ma wkłucie przez, które insulina trafia do jego organizmu bo jego trzustka działa nieprawidłowo. Podczas spotkania dowiedzieliśmy się, że gdy spada Misiowi poziom cukru musi sięgnąć np. po soczek, połowę jabłuszka czasem nawet cukierka. Gdy poziom cukru jest wysoki musi przyjąć odpowiednią dawkę insuliny i poczekać cierpliwie, aż zacznie spadać. Ważny jest również fakt, co podkreślał Miś Insuliś, że cukrzycą nie można się zarazić. Czy Miś może biegać, jeździć na rowerze, bawić się z innymi? Zadawaliśmy pytania, bo chcieliśmy dowiedzieć się jak najwięcej o jego potrzebach, wyrzeczeniach i codziennych troskach. Oczywiście, że tak tylko musi pamiętać o sprawdzaniu poziomu cukru i bardzo uważnie musi słuchać sygnałów ze swojego ciała.

Można by dużo pisać o codziennym życiu Misia, ale ważne jest to, że Miś Insuliś to według nas Superbohater, tak jak każde dziecko, które już od najmłodszych lat musi nauczyć się żyć z cukrzycą typu 1.

Dziękujemy Misiowi Insulisiowi oraz Pani Agnieszce, że odwiedziliście nas w przedszkolu. Życzymy niegasnącego zapału do niesienia tej ważnej wiedzy w świat.

Małgorzata Witkowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *